Szafki posprzątane, kluczyki zdane, pograne, pojedzone i wybawione na szkolnym placu zabaw – jakże teraz żałuję, że nie zrobiłam zdjęć. I nareszcie możemy iść na obiecane lody. Lody jak lody też je lubię ;). Dzieci zachwalały to OK idziemy w TO miejsce. Trochę sceptycznie, ale jak większość, skusiłam się na mieszankę z automatu i teraz wiem, że jak dzieci mówią najlepsze lody (albo coś innego…..) na świecie, to tak rzeczywiście jest.
Chociaż ;), zdecydowana większość jadła takie same lody, to w trakcie okazało się, że niektórzy mają lody płaskie – typu naleśnik, inni bezdenne, a jeszcze inni wstydliwe albo czarodziejskie – było dużo i dalej jest dużo.
Dziękuję, że wzięliście mnie ze sobą Mariola Ozdoba-Nowak